Na Przełęczy Wetlińskiej
Stoi chatka maleńka
Wśród ciszy bieszczadzkich połonin
Tętniąca życiem kropelka
Deszcze ją omijają
Nawet burze czasem oszczędzą
Otulona chmur białych opończą
Jak rozsnutą z owieczek przędzą
Zawieszona między niebem a ziemią
Przycupnięta na ostrej grani
Jest spełnieniem marzeń “wielbładów”
O spokojnej, cichej przystani
W dole światła Wetliny
Jak błędne ogniki zapalaja się i gasną
W górze na niebiańskich łąkach
Srebrnych gwiazd, stada się pasą
Ksieżyc jak stary baca
Na Przełęczy Orłowicza siada
Ogromny, pyzaty z dumą
Dogląda świetlistego stada
Czerwienią swojej tarczy
Rozmywa kolory nieba
Odcieni daje tak wiele
Że pędzla artysty trzeba
Jeszcze z dala słychać rżenie Erata
Kogut w stajence zapieje
Woda po kamykach bulgoce
Pozornie nic się nie dzieje
Zmęczona dziennym trudem
Szumem traw kołysana
Zasypia Chatka Puchatka
By zbudzić się jutro z rana
Wiersz Elżbiety Chabros
Wetlina, 18 lipca 1982
Wśród ciszy bieszczadzkich połonin
Tętniąca życiem kropelka
Deszcze ją omijają
Nawet burze czasem oszczędzą
Otulona chmur białych opończą
Jak rozsnutą z owieczek przędzą
Zawieszona między niebem a ziemią
Przycupnięta na ostrej grani
Jest spełnieniem marzeń “wielbładów”
O spokojnej, cichej przystani
W dole światła Wetliny
Jak błędne ogniki zapalaja się i gasną
W górze na niebiańskich łąkach
Srebrnych gwiazd, stada się pasą
Ksieżyc jak stary baca
Na Przełęczy Orłowicza siada
Ogromny, pyzaty z dumą
Dogląda świetlistego stada
Czerwienią swojej tarczy
Rozmywa kolory nieba
Odcieni daje tak wiele
Że pędzla artysty trzeba
Jeszcze z dala słychać rżenie Erata
Kogut w stajence zapieje
Woda po kamykach bulgoce
Pozornie nic się nie dzieje
Zmęczona dziennym trudem
Szumem traw kołysana
Zasypia Chatka Puchatka
By zbudzić się jutro z rana
Wiersz Elżbiety Chabros
Wetlina, 18 lipca 1982
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz