Trawa jak miękki dywan
ściele się pod stopami
chmury jak w kalejdoskopie
zmieniają się przed oczami
Śpiew ptakow w uszy się wciska
wiatr dźwięczne trele w dal niesie
Szum drzew melodię tworzy
echo budzi się w lesie
Zając przycupnął na miedzy
spłoszony, uciekł w podskokach.
Grzyby, choć w barwach ochronnych
scięte - jak skazańcy po wyrokach.
Dojrzałe, ciężkie kłosy
chwieją się, w słońcu stojąc
czekają na żniwiarzy
może się trochę boją ?
Lecz taka jest rzeczy kolej
choć świat swym pięknem kusi
że wszystko co się narodzi
z czasem umrzeć musi.