czwartek, 3 października 2013

Spotkanie po latach



Przypadkowe spotkanie po latach
Dawnych spraw wspomnienie
W uczucia bogate
Przeleciały te lata jak ptaki nad nami

    Cofać się  zaczęły wskazówki na zegarach
    Gdy w pokoju zasiadła młoda - “stara wiara”
    Znów wróciły tamte chwile we wspomnieniach
    Szczęściem czas naszych twarzy nie pozmieniał
    I humory również wszystkim dopisują
    Jurek z Tomkiem, tak jak kiedyś dokazują
    Znow wspominki o wycieczkach i praktykach
    Jak też, o prywatkach w akademikach

Przefrunęło dziesięć lat - jak to szybko
Przepłynęło życia szmat - złotą rybką
Dla nas w miejscu stanął czas - prawie cudem
Choć niektóre z naszych dni przeszły z trudem

    Z drugiego pokoju dzieci głos dolatuje
    A nam słowo “tata” do Tomka nie pasuje
    Kinga już niedługo wzrostem będzie jak mama
    A dla nas Marysia-Kropka wciąż ta sama
    Magda, Hance na ucho coś ćwierka jak zegarek
    A my wciąż mamy przed soba dawną Hankę Tatarek
    Jacek dwoma synami pochwalił się tu
    A my widzimy w nim członka słynnej bandy Ba-Bu
    Halina z doktoratem już w swojej kieszeni
    Jak dawniej szybka w działaniu, czas jej nie odmienił
    Krząta sie z aparatem, niczym reporterka
    Komu tu zdjęcie cyknać, chytrze na nas zerka
    Grażyna wciąż przejęta różnymi sprawami
    Na uczelni siedzi całymi dniami
    Tak jak kiedyś o wszystko się trapi
    Dużo rzeczy załatwia i zna wielu, nie tylko z geografii
    Elżbieta zeszczuplała, jakże to sie stało?
    Cóż przy dwójce dzieci kłopotów niemało
    Przbiegliśmy sprintem listę obecności
    Porównali posady, zaszczyty, godnosci

I choć każdy coś w życiu uzbierał
To nikt z obecnych nosa nie zadzierał
Nikomu fortuna w głowie nie przewrociła
Może wielka fortuna naszym udziałem nie była
Nikt z nas kariery politycznej nie zrobił
Chociaż czegoś tam, przez te lata się dorobił
Jeszcze wspólne zdjęcie przy błyskowej lampie
A przy pożegnaniu coś za serce szarpie
Cześć, do zobaczenia za rok tu w Lublinie
Przecież w przyszłym roku dziesięć lat upłynie
Od studiów skończenia, a więc do widzenia.



Wiersz Elżbiety Chabros
Lublin, czerwiec 1980
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz