Błąka się dusza
po manowcach życia,
ogłuszona gwarem
oślepiona blaskiem
wielkomiejskiego świata.
Szuka drogi
wśród poplątanych ścieżek
wzywa swego Anioła.
On za rekę ją bierze
wyprowadza z labiryntu ciemności,
ociera łzy strachu
z zapłakanej twarzy,
pokazuje uchylone drzwi kościoła.
Zawsze przychodzi
kiedy go zawołasz.