Brzozy w sukienkach z białej kory
z rozpuszczonymi włosami gałęzi
stały na skraju lasu.
Patrzyły na swe odbicie
w lustrze wody,
zaciekawione i dumne
ze swojej urody.
Dzika kaczka z łopotem skrzydeł
zerwała się spłoszona,
poszybowała w górę
by za chwilę opaść na taflę jeziora.
W szuwarach wędkarze
w nieruchomej pozie
moczą w wodzie kije,
mają nadzieję, że ryba
haczyka nie ominie.
Zniknęły już kajaki
głosów ludzkich nie słychać.
Skończył się letni sezon,
przestała grać muzyka.
Błoga cisza nastała,
umilkły ptaki na drzewach
i tylko wiatr czasem
jesienną piosenkę zaśpiewa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz