Mała wieś Wysowa, wśród gór
bukami porośniętych, schowana,
gdzie ludzi miejscowych
nie ma nawet tysiąca,
z wód leczniczych jest znana.
Cztery domy sanatoryjne:
Beskid, Glinik, Biawena,
Instytut Zdrowia Człowieka
z niecierpliwością na kuracjuszy czeka.
Niebo w dni pogodne
rozjaśnione słońcem.
W dni pochmurne, płacze deszczu łzami.
W Gliniku na początku turnusu
każdy chodził z niepewną miną,
a pod koniec staliśmy się
jedną, wielką rodziną.
Każdy do każdego grzecznie się uśmiecha
zamieni słów kilka, o zdrowie zapyta.
Wieczory umilają występy z muzyką.
Góral sypie żarty jak z rękawa.
Pieczemy kiełbaski, tańce przy ognisku,
wesoła zabawa.
Pani Maria - przewodnik,
po okolicy grupy kuracjuszy oprowadza.
Pokazuje gdzie lecznicze źródła biją
gdzie strumień Szumniak do rzeki Ropy wpada
gdzie zniszczone przez bobry drzewa leżą
Zawsze pełna radości życia, uśmiechnięta,
stanowcza ("cicho, ja teraz mówię"),
tyle ciekawych wiadomości przekazuje
że trudno wszystkie zapamiętać
Sąsiedzi od stolika, sąsiedzi przez ścianę,
spotykamy się na zabiegach
przez lekarza zapisanych.
Pluszczemy się jak rybki
w wodzie na basenie.
Sprawdzamy wagę ciała, mierzymy ciśnienie.
Grzeją nas borowiny, soluxowe lampy
kąpiele "perełkowe" i ręczne masaże.
Wieczorem, po kolacji - muzykoterapia
dla kółek wzajemnej adoracji.
Turnus minął tak szybko.
Medyczny personel na medal.
Obsługa na stołówce też godna pochwały.
Na powtórkę leczenia większość z nas ma chęć,
Za wszystko i wszystkim dziękują
kuracjuszki z pokoju sto pięć.
Wysowa - Zdrój; 15 październik - 5 listopad 2017