sobota, 28 czerwca 2014

Rok miłości


Poznali się w wakacje
Letnia przygoda, jak wiecie
Chodzili w słońcu, z ptakami nad głową
Jak wszyscy zakochani na świecie

Kołysały się dla nich napęczniałe kłosy
On niebieskie bławatki wpinał jej we włosy
Całowali się idąc miedzą poprzez pola
Pachniała tak cudownie urodzajna rola
I tylko białe kaszki i wdzięczne rumianki
Były świadkami ich sielanki

Wiatr uniósł resztki lata
Jak puch dmuchawca
Już nadeszła jesień w kolory bogata
Całowali się w deszczu
W jesiennej słocie
Mając głowy w chmurach, nogi w błocie
Całowali się zimą, na puszystym śniegu
Pędząc kuligiem w sanek szeregu
Całowali się wiosną pod drzewem jabłoni
Płatki kwiatów spadały, czepiały się dłoni

W maju słowik im śpiewał, bzy pachniały
A ich ręce wciąż jeszcze mocno się ściskały
I znów przyszło lato i nowe wakacje
Lecz każde z nich już miało swoje racje
Ona - chciała jechać na piaszczyste plaże
Dla niego - góry były szczytem marzeń
I rozeszły się ich drogi
W rozgoryczeniu i złości
Ten rok był kwarantanną dla ich miłości
Nie przetrwała ich miłość tak wielka z pozoru
Wyblakło z czasem uczucie krwistego koloru





środa, 25 czerwca 2014

Piosenka wiatrowa

Zalśniło jezioro od słońca promieni 
Zagrało piosenkę wiatrową
I tylko szuwary szumiały wokoło
Do taktu się chyląc miarowo
Wiatr usiadł na brzeg
I umilkł zmęczony
I słuchał, i patrzył, i dumał
Rozmawiał z rybami, z jeziora falami
Jakby ich wszystkich rozumiał
A kiedy w końcu porządnie  znudził się
Podskoczył do góry, od brzegu się odbił
I poszedł do miasta, by śpiewać dla ludzi
Na dachach spoczywał i gwizdał na drutach
Słuchali go starzy i młodzi
I spotkać go można na miejskich uliczkach
Wśród zgiełku i wrzawy powodzi
Czasem zatęskni do cichej przystani
I wspomni swe harce nad wodą
I wyrwie się z miasta, przyleci z ptakami



niedziela, 22 czerwca 2014

Mały duszek

W moim domu
Mały duszek gości
Ruchliwym życiem swoim
Wypełnia dni samotności

Gdy leży w fotelu
Zwinęty w czarny kłębuszek
Bardzo przypomina
Jedną z moich poduszek

Czasem nadstwia łepek
Do kolan się
Przymilnie patrzy na mniełasi
O pogłaskanie prosi

Chowa ostre pazury
Służące mu do obrony
Mruży kocie ślepia
I mruczy zadowolony





środa, 18 czerwca 2014

W Tobie ufność moja...


O Boże, w Tobie ufność moja
By w świata tłumie, w niepewności
Nade mną ręka była Twoja
Ty zawsze drogę wskazać umiesz
Gdy w duszę wkradnie się zwątpienie
Kiedy złe myśli mnie otoczą
Daj znak od siebie, Wielki Boże
Niechaj me oczy go zobaczą
Czuwaj nade mną, Boże Ojcze
Jak rodzic dobry sprzyjaj czasem
I w każdej mego życia dobie
Me serce będzie Cię przyzywać
Cześć i chwała Tobie Panie
Ja chcę by cześć Twa nieustanna
Wśród ludzi rosła i szła wszędzie
By cały świat śpiewał hosanna








sobota, 14 czerwca 2014

Świt w polu


Już świt swym blaskiem zaróżowił
Jasnobłękitny nieba szmat
Gdy otworzyłeś swoje oczy
Z ufnością patrząc na ten świat
Bo tyle przecież się zmieniło
Gdyś ty w słomianym spał namiocie
Przed twym zaśnięciem
Świat stał w czerni
A teraz cały zalśnil w złocie
Złote sa kłosy, co w ukłonach
Ślą w twoją stronę ciepły blask
Motyle złote iskry niosą
Złote dziewczyny maja włosy
I tak pachnące polem, rosą




środa, 11 czerwca 2014

Mała mrówka


Mała mrówka, co biegnie
Jak nakręcona dziecięca zabawka
Ciągle zapracowana
Nie ma czasu na oddech
Wciąż gdzieś pędzi zabiegana
Sznureczkiem za nią jej siostry
Ida gęsiego, jedna za drugą
Płyną brązową, żywą strugą
Idą jak wojsko, które musztrę
Miało dobrze wyćwiczoną
Mrówkom nie straszny upał ani deszcze
One pracują wciąż, jeszcze i jeszcze
Zapobiegliwie gromadzą zapasy
Na chłodne, jesienne i zimowe czasy



niedziela, 8 czerwca 2014

Deszczowe lato


W mokrym asfalcie wszystko odbite jak w lustrze
Deszcz bębni po rynnach, po rynsztokach pluszcze
Ołowiane niebo zasnute chmurami
Jak napęczniała gąbka zawisło nad nami
Deszcz strumieniami po szybach tnie
Czyżby to było lato? - chyba nie




środa, 4 czerwca 2014

Lato pod parasolem


Czerwiec, pierwszy miesiąc lata
Zamiast słońcem przygrzewać, głupie figle płata
Słupek rtęci posuwa się w góre niemrawo
A przecież na wakacjach miało być klawo

Koszulki gimnastyczne, jak też krótkie spodnie
Leżą nieużywane na walizki dnie
Ciągle w tych swetrach i gumowcach
Trudno wyglądać na sportowca
Nie wyjdziesz nigdzie bez parasola
Oj, zapłakana nasza dola

Z drzew ci za kołnierz woda spływa
Zmoknięty ptak też nie zaśpiewa
I nie położysz koca w lesie
Bo reumatyzm ci przyniesie

Jeszcze miesiąc, dwa, przed nami
Z urlopowymi marzeniami
Jednak prognozy nie najlepsze
Bo przewidują polarno-morskie powietrze
I znów opady i zamglenia
Od wielu lat to się nie zmienia