Przez Stępniów, Upłaz, Magurę
Choć czasem braknie oddechu
Jak mrówki pniemy się w górę
Wrócimy przez Jaworzynkę
Lecz nie popędzaj mnie czasem
Zaczekaj, odpocznę chwilę
Widokiem oczy napasę
Pod powiekami skryję
Tatry w technikolorze
Po latach wierna pamięć
Otworzyć obraz pomoże
A jeśli pamięć zawiedzie
Sięgniemy do fotografii
Wspomnimy tamte chwile
Przeżycia zaklęte w papier
W tafli Morskiego Oka
Odbite góry jak w lustrze
A po kamiennych schodach
Woda spadając pluszcze
Szum limby w uszy ci wchodzi
Kosówka zapachem w nos bije
Na tle granitowych powodzi
Tak mocno czuję, ze żyję
Po stokach wiją się szlaki
Kozica zastąpi drogę
Czasem usłyszysz świstaka
Przed Szpiglasowym progiem
Siklawa skacząc z wysoka
Mgłą wodną osiada na twarzy
Z zachwytem oglądasz to wszystko
O czym mogłeś pomarzyć
Czarny Staw ciągnie jak magnez
Kościelec potęgą kusi
Kto raz jeden góry zobaczył
Ten ciągle wracać musi
W obliczu skał i przyrody
Człowiek jest taki mały
Nie liczą sie stanowiska
Medale też nic nie dały
Mit o wielkości pryska
Tu ważne są dobre buty
Otwarte oczy i uszy
By piękno, co jest w około
Mogło odbić się w duszy
Patrząc na Tatr panoramę
Wzruszenie łzą kręci się w oku
Przecież góry te same
Bedą czekały co roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz