piątek, 31 stycznia 2014

Na skraju przepaści...


na skraju przepaści siedzisz samotna

a pod nogami morskie bałwany

krzyczą i grożą w białych odmętach,

jak duńska syrenka w kamień zaklęta

siedzisz bez ruchu, opuściwszy dłonie

wiatr tylko włosy nagarnia na skronie

i rozprysk fali mokre znaczy ślady

na twoich stopach,

wzrok twój daleko po fali błądzi

i wypatruje znajomego kształtu

rybackiej łodzi,

 lublin 1969

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Jan Paweł II



W Lubelskiej Katedrze jest obraz
Błogosławionego Papieża
Co wodzi za tobą wzrokiem
Dokądkolwiek zmierzasz

Słów do modlitwy nie trzeba
Gdy patrzę w Twe żywe oczy
Dialog grzesznika ze Stwórcą
Za Twoim pośrednictwem toczy się

Wszystko Ci mogę powiedzieć
Nie mówiąc ani słowa
Z oczami od łez wilgotnymi
Na Twe nauki gotowa

Rozumiesz moje kłopoty
Pocieszasz w każdym zmartwieniu
Z ciepłym uśmiechem na ustach
Mówisz o przebaczeniu

Przez uchyloną bramę
Pokazujesz nam niebo
Do szturmu modlitwy zapraszasz
Tu miejsce jest dla każdego

Błogosławiony Papieżu
Janie Pawle Drugi
Wkrótce Świętym zostaniesz
Za Twe ziemskie posługi


Lublin, 7 października 2013

piątek, 24 stycznia 2014

Stare sosny


Na skraju lasu dwie stare sosny
Coś szeptem mówią do siebie
Splotły sękate ręce gałęzi
Głowy ich toną w niebie

Wiatr im do rozmów daje tematy
Przynosząc z daleka plotki
Skrzętnie je zbiera po całym świecie
Jak pszczoła nektar słodki

Sosny usłyszą, skrzypią i szumią
Gnąc się wzajemnie ku sobie
I powtarzają plotki wciaż dalej
Aż cały las jest w rozmowie

Jak dzieci bawią sie w powtarzanie
W zabawie w głuchy telefon
Tak sosny sobie plotkę podają
Wciągaja do gry leśne echo

Przycupnie wietrzyk gdzieś na gałęzi
Zdziwiony bywa czasami
Co się zrobiło z jego nowinki
Gdy przeszła szumiącym lasem


Lublin, 18 sierpień 1986



wtorek, 21 stycznia 2014

Krajobraz


Kory brzozowej białe smugi

ciemności lasu rozświetlają,

pną się ku niebu sosen czuby

w krzakach płochliwy skrył się zając,



Na polach młode oziminy

seledynową płyną rzeką,

wśród drzew gęstwiny nadsłuchuje

zdziwione głuchą ciszą - echo



Nad horyzontem widać chmury

powiewem wiatru wyrzeźbione,

przypominają kształtem góry

puszystym śniegiem otulone,

sobota, 18 stycznia 2014

W starym kościółku...

W starym kościółku półmrok
jedna lampka świeci się
ołtarz białym obrusem przykryty
nad nim krzyż, z Chrystusem przybitym

Opadłe płatki róż czerwonych
krwawe ślady znaczą
obok krzyża, anioły
z pochylonymi głowami płaczą

Smutnym wzrokiem Chryste
patrzysz na grzesznika
a moje serce żal przenika
i tak jak celnik nie śmiem podnieść oczu
rozpamiętując Twe najświętsze rany
Usta cicho szepczą
w najgłębszej pokorze
                                           Zlituj się nade mną, miłosierny Boże







środa, 15 stycznia 2014

Burza



Gną się ku ziemi drzew ramiona
Wiatr targa wierzbom długie włosy
Smętnie zawodzi głos w szuwarach
Rodzą się fale na jeziorze

Po niebie płyną bure chmury
Opończą błękit zaciągają
I przygniatają małe skrzydła
Ptaków co wzbić się w góre chciały

Zimnem powiało od jeziora
Ścięło gorący blask słoneczny
I dzień zbliżyło do wieczora
Kryjąc odblaski światłem mlecznym

Zwierzęta tłumnie się chowały
W trawy, szuwary, gdzie popadło
Bo nagle ciemnych chmur opończę
Ostrze pioruna z hukiem rozdarło

Jasnym zygzakiem szlak zaznaczyło
Na szarym niebie, niby strzała
Od tego blasku mroczna ciemność
Jak od iskierki zapałała


Lublin, 1976

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Świerk



Stoi za moim oknem, wysmukły, strzelisty
Na pierwszym planie
Ważny jest i niebotyczny
W dali gór zarys widać
Ozłocony słońcem
Które ostatnie płaty śniegu wypiją
Promieniem gorącym
I stoją czuby sosen bogate zielenią
A kiedy wiatr poruszy ich splątane grzywy
To szum fali niesie
Szum morza prawdziwy
Śnieg pozostał na ziemi, w gęstwinie korzeni
I chłód czujesz na rękach
Zimno cię przenika
Zima wciąz tu króluje i trwać będzie długo
Pomiatając wiosną jak niedobra sługą




sobota, 11 stycznia 2014

Wodospad Kamieńczyk



           Droga pocięta niebieskimi cieniami drzew
Przebłyskuje jak wężowa skóra
W cętki, w pręgi, pnie się stromo do góry
Szum drzew potęguje ciszę
A biała płaszczyzna śniegu koi nasze nerwy

Droga do Kamieńczyka stroma i śliska
Lecz widok wspaniały nagradza
Nasz wysiłek i leczy zadyszkę

Oczy ze wzruszenia zalśnia czasem łzami
Rozbrykane dzieciaki cichną tu na chwilę
Pod opiekuńczymi skrzydłami swych matek

   Kamieńczyk przywalony grubą warstwą śniegu
Szybkę w lodzie przebił i patrzy na ludzi
I coś tam cicho mruczy, sypiąc wód kaskadą
I mieniąc się jak barwna, kolorowa tęcza

Czeka ciepłych promieni, co go znow wyzwolą
Z lodowych okuć zimy i śniegowych toni
A teraz spada cicho w głąb białej przepaści
W którą strach nawet spojrzeć


Szklarska Poręba, luty 1980
                                  
                                        

czwartek, 9 stycznia 2014

Daj mi Panie miłość...

 



Daj mi Panie miłość,
a będę mieć wszystko
ona burzy mury nienawiści,
Wyciąga dłoń z pomocą
zasług swych nie liczy
nie odwraca głowy
od żebraka na ulicy,
Nad chorym się pochyli
poprawi poduszkę
nocne lęki odpędzi
pomodli się za pokutującą duszę

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Oczy nędzy




Nędza z oczami wpatrzonymi w tłumy
Co płyną przed nią jak stubarwna rzeka
Rękę wyciąga, o jałmużnę prosi
Ręką kościastą do siebie przyzywa

Lecz tłum nie słyszy
Zgrabnie, jak kamień w rzece, ja opływa
Patrząc z daleka już nie zauważysz
W barwnym krajobrazie poszarzałej twarzy

Czasem ją spotkasz, szarą przy śmietniku
Grzebiącą w resztkach co spadły z wysoka
Czasem siedzącą na schodach kościoła
Jak z prośbą w oczach o datek zawoła

Czasem zobaczysz te oczy u dziecka
Żebrzące wzrokiem, proszące ustami
Gniew jak płomień nad toba zapali się
I złościsz się na nie

Nędza to symbol dawnego i złego
Ale też obraz twej obojętności
Kiedyś na oczy nędzy nie zwrócił uwagi
Na oczy nędzy - które patrzą i czują?



piątek, 3 stycznia 2014

Anioły z witraży

Z kolorowych witraży nocą
schodzą na ziemię anioły
Szumem swych skrzydeł w locie
napełniają kościoły,

Z konfesjonału słyszą 
skargi i grzechy ludzi
których kapłan rozgrzesza
nadzieję w sercach ich budzi,

O rozwiązanie spraw trudnych
usta w modlitwie proszą
z głęboką wiarą, z ufnością
prośby do nieba wznoszą,

Rankiem, gdy blade światło
zacznie się sączyć z ulicy
wracają na witraże anioły
z kościelnej kaplicy.