Lecą liście złociste, wirują w przestworzu
Lśnią jak gwiazdy na niebie o wieczornej zorzy
Jedne ciężkie, brązowe, szybko mkną ku ziemi
Inne lekkie, złotawe, wirują w przestrzeni
I ścielą sie jak barwny, kolorowy dywan
I znów sie wznoszą w górę, gdy wiatr je podrywa
Złotawo-czerwonawa liściasta kurzawa
Jak mgła kolorowa na ulicę spada
Pokrywa scieżki, klomby i ogrody
A wszystko drży i tańczy jak symbol swobody
Lecą palczaste liście starego kasztana
Lecą postrzępione jarzebiny liście
A na drzewach zostają koralowe kiście
Czasem czerwone kulki opadłe na chodnik
Jak czerwone kwiaty mienią sie w kwietniku
Czasem kasztan zalśnił w słońcu
Brązem swego brzuszka
Uśmiechały się do niego pachnące jabłuszka
Zielone pozostają tylko igły sosny
Tylko one w swej barwie przetrwają do wiosny
Aby nie znikła zieleń w jesiennej powodzi
Brązu, złota, czerwieni
W zimie wszystko się zmieni
Zieleń przetrwa tę burzę tysiąca kolorów
Pozostanie na śniegu, na puchowej bieli
Jedna barwa zimy i zapowiedż wiosny
Gdy zieleń pod różnymi postaciami stanie
Gdy trawą się zazieleni, i drzewa i krzewy
Aż znów się rozszaleje barw wiosennych tęczą
Kwiaty wiśni, jabłoni co tak oczy nęcą
Tęcza kolory zmienia i w miesiącach słońca
Przygasza sie, przykrywa jak złota opończa
Aż z jesienią, jak malarz farby na palecie
Przykrywa ciemniejszymi tonami, jak w lecie
Jesień - mistrz wciąż złota, purpury dolewa
Aż buchnie z palety kolorów ulewa
I wyleje się z płótna, ze sztalug popłynie
I cały świat zatopi w barw cieplych krainie
Wiersz Elżbiety Chabros
Lśnią jak gwiazdy na niebie o wieczornej zorzy
Jedne ciężkie, brązowe, szybko mkną ku ziemi
Inne lekkie, złotawe, wirują w przestrzeni
I ścielą sie jak barwny, kolorowy dywan
I znów sie wznoszą w górę, gdy wiatr je podrywa
Złotawo-czerwonawa liściasta kurzawa
Jak mgła kolorowa na ulicę spada
Pokrywa scieżki, klomby i ogrody
A wszystko drży i tańczy jak symbol swobody
Lecą palczaste liście starego kasztana
Lecą postrzępione jarzebiny liście
A na drzewach zostają koralowe kiście
Czasem czerwone kulki opadłe na chodnik
Jak czerwone kwiaty mienią sie w kwietniku
Czasem kasztan zalśnił w słońcu
Brązem swego brzuszka
Uśmiechały się do niego pachnące jabłuszka
Zielone pozostają tylko igły sosny
Tylko one w swej barwie przetrwają do wiosny
Aby nie znikła zieleń w jesiennej powodzi
Brązu, złota, czerwieni
W zimie wszystko się zmieni
Zieleń przetrwa tę burzę tysiąca kolorów
Pozostanie na śniegu, na puchowej bieli
Jedna barwa zimy i zapowiedż wiosny
Gdy zieleń pod różnymi postaciami stanie
Gdy trawą się zazieleni, i drzewa i krzewy
Aż znów się rozszaleje barw wiosennych tęczą
Kwiaty wiśni, jabłoni co tak oczy nęcą
Tęcza kolory zmienia i w miesiącach słońca
Przygasza sie, przykrywa jak złota opończa
Aż z jesienią, jak malarz farby na palecie
Przykrywa ciemniejszymi tonami, jak w lecie
Jesień - mistrz wciąż złota, purpury dolewa
Aż buchnie z palety kolorów ulewa
I wyleje się z płótna, ze sztalug popłynie
I cały świat zatopi w barw cieplych krainie
Wiersz Elżbiety Chabros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz