Przewijasz się jak serpentyna
Rzucona w sylwestrowy tłum
Nogi znajdują na parkiecie
Pozostawiony tańca rytm
Chwiejesz się w tańcu jak w bukiecie
W który wiatr dmuchną z całych sił
Ręce jak białe lilie wonne
Do moich skroń wciąż wznoszą się
Pełzną po szyi do mych włosów
Serce napełnia dreszcz rozkoszy
A kiedy usta swoje składasz
Na moich, niczym na ołtarzu
W omdleniu czuję cię przy sobie
Serce z mym jedny rytmem bije
A złota chmura twoich włosów
To się podnosi, to opada
Oczy goraczką roziskrzone
Jak jasne gwiazdy poprzez chmurę
Przebiją blaskiem włosów tęczę
I czuję, że ten taniec jak magik
Serce moje męczy
Gdy pożądanie miłość wlewa
Jak ołów gorący w moje żyły
A potem biegniesz w inny koniec
Zostaję sama w środku sali
Widzę jak srebrem węża
Prześlizgujesz się między ludżmi
Jak się policzki twoje mienią
Biorąc kolor od płatków róży
A gdy orkiestra milknie wokól
Jak opar taflę wodną skrywa
Gasną twe oczy mgłą zasnute
Spada na czoło złota grzywa
W ostatnim tym tanecznym kroku
I siedzisz cicha jak uśpiona
W bezruchu białe tkwią ramiona
Głowa na ramię pochylona
Gdzieś patrzysz, o czymś myślisz
Błądzisz myślami zagubiona
Aż dżwiękiem zbudzi cię muzyka
I wleje życie w twoje członki
Zadrga w sukience, wejdzie w krew
I pójdziesz za nią jak na zew
Nie wiem, czy smierć by pokonała
I z objęć ją ciebie wyrwała
Patrząc na ciebie, myślę - Boże
Ona po śmierci w takt muzyki
Na Twoim będzie tańczyć dworze
A kiedy myślą z nieba wracam
Patrzę, gdzie w tańcu obracasz się
I oczy swe na tobie trzymam
I myślę - nimfa, nie dziewczyna
Rzucona w sylwestrowy tłum
Nogi znajdują na parkiecie
Pozostawiony tańca rytm
Chwiejesz się w tańcu jak w bukiecie
W który wiatr dmuchną z całych sił
Ręce jak białe lilie wonne
Do moich skroń wciąż wznoszą się
Pełzną po szyi do mych włosów
Serce napełnia dreszcz rozkoszy
A kiedy usta swoje składasz
Na moich, niczym na ołtarzu
W omdleniu czuję cię przy sobie
Serce z mym jedny rytmem bije
A złota chmura twoich włosów
To się podnosi, to opada
Oczy goraczką roziskrzone
Jak jasne gwiazdy poprzez chmurę
Przebiją blaskiem włosów tęczę
I czuję, że ten taniec jak magik
Serce moje męczy
Gdy pożądanie miłość wlewa
Jak ołów gorący w moje żyły
A potem biegniesz w inny koniec
Zostaję sama w środku sali
Widzę jak srebrem węża
Prześlizgujesz się między ludżmi
Jak się policzki twoje mienią
Biorąc kolor od płatków róży
A gdy orkiestra milknie wokól
Jak opar taflę wodną skrywa
Gasną twe oczy mgłą zasnute
Spada na czoło złota grzywa
W ostatnim tym tanecznym kroku
I siedzisz cicha jak uśpiona
W bezruchu białe tkwią ramiona
Głowa na ramię pochylona
Gdzieś patrzysz, o czymś myślisz
Błądzisz myślami zagubiona
Aż dżwiękiem zbudzi cię muzyka
I wleje życie w twoje członki
Zadrga w sukience, wejdzie w krew
I pójdziesz za nią jak na zew
Nie wiem, czy smierć by pokonała
I z objęć ją ciebie wyrwała
Patrząc na ciebie, myślę - Boże
Ona po śmierci w takt muzyki
Na Twoim będzie tańczyć dworze
A kiedy myślą z nieba wracam
Patrzę, gdzie w tańcu obracasz się
I oczy swe na tobie trzymam
I myślę - nimfa, nie dziewczyna
Wiersz Elżbiety Chabros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz