Splecione dłonie
Co ciepło przekazują z serca do serca
Czułość płynie
I drga w koniuszkach palców
Płomień, co oczy blaskiem szczęscia złoci
Splecione ręce, jedna w drugiej
Obcości świata dziś nie czują
Jedność zamyka się ustami
A świat wewnętrzny ponad światem
Nikogo wokół dziś nie widzą
I nikt nie stanie in ma drodze
Przejdą przez wichry, wiry życia
Przeskoczą świat na jednej nodze
Oprzytomnieją już po latach
Emerytalne chwaląc chwile
I wspomną dawne, dobre czasy
Gdy żyli w słońcu jak motyle
A dziś pod rękę z panią laską
Kroczek po kroczku, pomalutku
Przeżywszy wielkie burze losu
Godzą sie cieszyć z małych smutków
Co ciepło przekazują z serca do serca
Czułość płynie
I drga w koniuszkach palców
Płomień, co oczy blaskiem szczęscia złoci
Splecione ręce, jedna w drugiej
Obcości świata dziś nie czują
Jedność zamyka się ustami
A świat wewnętrzny ponad światem
Nikogo wokół dziś nie widzą
I nikt nie stanie in ma drodze
Przejdą przez wichry, wiry życia
Przeskoczą świat na jednej nodze
Oprzytomnieją już po latach
Emerytalne chwaląc chwile
I wspomną dawne, dobre czasy
Gdy żyli w słońcu jak motyle
A dziś pod rękę z panią laską
Kroczek po kroczku, pomalutku
Przeżywszy wielkie burze losu
Godzą sie cieszyć z małych smutków
Wiersz Elżbiety Chabros
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz